Błogosławiona Małgorzata z Castello – część pierwsza.

Jest to niezwykły życiorys błogosławionej Małgorzaty z Castello. Bardzo inspirująca historia oraz wezwanie nas wszystkich do tego, by wiedzieć, iż bez względu na to kim jesteś czy jakiegi cierpienia w swym życiu doświadczysz, możesz i Ty, w taki sposób czy inny, zmieniać otaczający Cię świat.

Małgorzata żyła w XIII wieku. Ojciec jej był arystokratą z wielkim majątkiem oraz siłami zbrojnymi, który nie mógł się doczekać by mieć syna. Największym jego marzeniem było przekazanie swojej militarnej potęgi własnemu potomkowi. Tak więc kiedy jego żona zaszła w ciążę, wyrządził jeden z największych bankietów, jakie widziano w regionie Masa Terraria we Włoszech, w oczekiwaniu na swego tak długo wyczekiwanego syna.

W tym wielkim dniu jednak, zamiast tego, urodziła mu się córka. Nie tylko nie była upragnionym chlopcem, lecz urodziła się z wieloma problemami genetycznymi. Z tego, co wiadomo na podstawie dzisiejszej wiedzy medycznej, urodziła się niewidoma i z kifozą (skrzywienie kręgosłupa prowadzące do zgarbionych pleców), karłowatością oraz innymi genetycznymi zaburzeniami, które sprawiły, że była nieproporcjonalna i kulawa. Uważano ją za bardzo brzydką.

Tak więc niewidoma, z garbem, karłowata i nieładna, miała samego pecha. Zobaczymy jednak jak Małgorzata zmieni cały otaczający ją świat!

Ojciec był tak zawiedziony, iż namówił swą żonę aby zamknęła małą Małgorzatę w odległej części zamku, gdzie nikt poza służącą jej już nigdy nie ujrzy. Była dla nich martwa.

Choć była odizolowana, to ciekawość Margaret rosła razem z nią. Gdy miała 6 lat, wyczołgała się z otwartych drzwi, utykając na swej małej lasce.

Spotkała pewną miłosierną kobietę, która spytała: „Jesteś niewidoma, dziewczynko?”

Małgorzatka odpowiedziała: „Tak, proszę panią, jestem”.

Gdy jej rodzice to odkryli, byli przestraszeni, iż ktoś z zewnątrz ją widział i z nią rozmawiał. Podjęli więc jeszcze bardziej drastyczne kroki. Zbudowali jej małe kamienne więzienie w lesie, by mieć pewność, że już nigdy więcej nie będzie przez nikogo widziana.

Ta malutka cela była zrobiona z kamieni, o wymiarach mniejszych niż dwóch metrów kwadratowych. Cela była specjalnie zbudowana na milę od zamku w lesie, w pobliżu kościoła, do którego tylko plebs uczęszczał na Mszę Świętą. Jej cela miała tylko małą furtkę, by ksiądz mógł przychodzić dać jej jedzenie.

Będąc obok Kościoła, Małgorzata słyszała odprawiae Msze Święte, lecz nikt stamtąd jej nie mógł zobaczyć.

Ciężko sobie wyobrazić 6-letnie dziecko, zaniedbane, odcięte oraz odepchnięte przez własną rodzinę, gdy właściwie nikt inny nawet nie wiedział, że istniała, rosnące w tak smutnych warunkach: ciężkie zimy w mrocznym otoczeniu, samotność, uwięzienie, brak miłości i współczucia od własnej rodziny. Ciężko sobie wyobrazić przetrwanie nawet jednego z tych nieszczęść, lecz ona cierpiała to wszystko i o wiele więcej. Mówiąc krótko, jest to tragiczne i godne współczucia.

Jedyną osobą, która ją widziała, był tamtejszy ksiądz. Przynosił jej posiłki i czasami Małgorzata płakała do niego, mówiąc: „Ojcze, popatrz na mnie. Czy Pan Bóg mnie kocha?”. Choć jej rodzice ją odrzucili, ów ksiądz głosił jej Ewangelię i uczył ją o wiecznej miłości Pana Jezusa.

Mimo niepełnosprawności fizycznej, Małgorzata miała błyskotliwy umysł. Już w wieku 6 lat rozumiała głębokie, filozoficzne idee, których większość dorosłych nie potrafiła pojąć. Zrozumiała gdy ksiądz mówił o głębokiej, stabilnej miłości Pana Boga. Tłumaczył, iż jej ciało nie jest najważniejsze i jest tymczasowe oraz że każdy może mieć piękne ciało, ale np. stracić je następnego dnia w wypadku.

Tłumaczył, że tylko dusza trwa wiecznie i to tu znajduje się prawdziwe piękno. Mówił jej, by skupiała się na swej duszy i Panu Jezusie. Powiedział, że Chrystus bardzo wycierpiał za nas na Krzyżu. Jego własne Ciało zostało bite i łamane z miłości do nas. Kapłan uczył ją, iż właśnie jak Pan Jezus cierpiał z miłości by nas zbawić, tak i my możemy w zamian podarować nasze dzienne cierpienia z miłości do Niego.

Pan Jezus, z miłości do nas, oddał całego siebie, byśmy mogli i my to samo zrobić, bez względu na to, czy “świeci nam Słońce”, czy jest pochmurno, czy też przechodzimy przez potężne burze życia.

Ta prawda sprawiła, że ​​serce Małgosi zapłonęło do Jezusa. Chciała się oddać Chrystusowi z całego serca, tak jak i Chrystus oddał się dla niej. Zaczęła dziennie godzinami się modlić i słuchać Mszy Świętej. Wyznawała grzechy Panu Bogu, dawała sobie drobne pokuty, a nawet pościła. Była małą dziewczynką, a modliła się bardziej żarliwie niż większość dorosłych.

Małgorzatka mieszkała w tym odizolowaniu przez 10 lat.

Gdy miała około 16 lat, region Masa Terraria został zaatakowany. Nastąpiła wojna. Jak na ironię, dbając o bezpieczeństwo Małgorzaty, rodzice przenieśli ją do nowego więzienia na ulicy Plaza, gdzie była z innymi więźniami tego miasta. Były w nim równie tragiczne warunki jak poprzednio, a Małgorzata została w nim jeszcze przez rok.

W tym czasie doniesiono o cudzie w regionie Castello, a potem wiele ludzi mówiło o uzdrowieniach po wizycie w Kościele. Choć rodzice opuścili iBoga, i Małgorzatę, jej ojciec czuł, iż -będąc arystokratą i dowódcą wojskowym o wielkiej reputacji – Pan Bóg powinien patrzeć na niego przychylnie. Pomyślał więc, iż Bóg uhonoruje jego życzenie by Małgorzata była wyleczona z chorób. Wyruszyli więc całą rodziną w długą podróż do Castello.

Jednak Biblia wyraźnie podkreśla, iż Pan ​​Bóg w ogóle nie patrzy na status osoby i nie jest on cenny w Jego oczach. W konsekwencji, gdy Małgorzata nie była wyleczona po wizycie w tym Kościele, jej rodzice byli tak wściekli na Boga, że ​​porzucili Małgorzatę na schodach tego Kościoła, by nigdy więcej jej nie widzieć.

Całkiem sama i bez środków do życia, Małgorzata została w świątyni przez cały dzień. Modliła się o uzdrowienie, którego dotąd co prawda Pan Bóg jej nie dawał, lecz zawsze kończyła modlitwy prosząc by spełniła się święta Wola Boża. Gdy pewien ksiądz znalazł Małgorzatę na schodach Kościoła, powiedział jej, że już czas, by wróciła do domu, bo chciał zamknąć Kościół. Choć Małgorzata podzieliła się z nim swoją historią, wciąż kazał jej wyjść.

Niewidoma Małgorzatka, kaleka, utykając na malutkiej lasce, została bezdomna w okolicy, której w ogóle nie znała. Cisza. Przeziębienie. Samotność. Świadomość, że już nigdy nie będzie z rodzicami.

Co byś zrobił, gdybyś miał w życiu los Małgorzatki? Jak byś zareagował?

Historia ta oczywiście jeszcze się nie kończy, ale więcej o tym w drugiej części tego artykułu.

Przeczytaj część 2, by zobaczyć, jak Małgorzata nie tylko przeżyła, ale też rozwijała się, włączając w to życie religijne, czyniąc cuda i zmieniając otaczający ją świat.