Witamy w Prawdzie Katolickiej. W 2 części naszej serii będziemy kontynuować to, jak dotrzeć do nastolatków, do młodzieży. Zachęcam do przeczytania też części 1. Omówiliśmy kilka ważnych aspektów, o których warto wiedzieć i które winni znać także przywódcy Kościoła.

Rodzice koniecznie muszą się z tym zapoznać, by nasze dzieci były Katolikami oraz aby zapobiec ich porzuceniu wiary, a jeżeli już ją porzuciły, miejmy nadzieję, że je nawrócimy. W tym artykule skupię się na tym jak uczyć dzieci się modlić.

Oto jeden z głównych powodów, przez jakie młodzież opuszcza nasz Kościół: otóż nie potrafią się szczerze modlić.

Nie mają pojęcia jak połączyć się z Bogiem, a więc nie mają z Nim relacji, która naprawdę ich satysfakcjonuje. Nie otrzymują odpowiedzi na swoje pytania. To powraca do tematów poruszonych w części 1.

Zostają więc ateistami, osobami “letnimi” (ni w tę ni w drugą stronę), przekonani, iż Bóg ich nie kocha, nie odpowiada na ich modlitwy, nie zależy Mu na nich ani na tym, co dzieje się w ich życiu, albo jest to powolne podążanie w agnostycyzm, w którym niekoniecznie muszą nie wierzyć Bogu, ale też nie określają się jako religijni, żyjąc po swojemu i nie myśląc o Bogu.

To logiczne, gdyż według ich wierzeń, cóż Pan Bóg dla nich zrobił? Nie odpowiedział na modlitwy, nie zrobił nic w ich życiu, więc brak wiedzy jak się modlić, brak wiedzy jak pokonywać przeszkody na pewno ich zniechęci.

Niewysłuchane modlitwy odwrócą nasze dzieciod wiary, trzeba więc stworzyć dla nich solidną wiedzę fundamentu JAK się modlić. Modlitwa to fundament życia chrześcijańskiego, to broń każdego Chrześcijanina. Jeśli ktoś więc nie posiada tej broni lub nie wie jak jej użyć, zostanie zwiedziony i wyniszczony.

Czy wyobrażasz sobie żołnierza idącego na bitwę bez broni? Jeśli oglądasz filmy fantastyczne, to czy potrafisz sobie wyobrazić Jedi walczącego z Darthem Vaderem bez miecza świetlnego? To by się nie udało. Bez broni nikt by nie przeżył. Wysyłamy bezwiednie nasze dzieci do toksycznej kultury oraz toksycznego świata, który je niszczy kiedy nie mają mocnego fundamentu modlitwy oraz uduchowienia.

Nic dziwnego, że nasze dzieci wolą przylgnąć do większości. Nic dziwnego, iż odchodzą i nie wracają. Nie dziwmy się, dlaczego w tak wielu z naszych parafii zwyczajnie brak młodzieży.

To na początku zależy od rodziców, którzy uczą dzieci, w jaki sposób się warto modlić.

Rodzice nauczyli mnie modlić się odkąd nauczyłem się mówić i codziennie modliłem się żebym miaĺ królika, rower oraz więcej zabawek, a także prosiłem Boga o błogosławieństwo dla mamy, taty i siostry, lecz były to tylko puste słowa i powtarzałem tak to codziennie przez całe lata.

A gdy zostałem nastolatkiem, umiejętność mojego modlenia się wcale się nie rozwinęła. Zmieniło się to jedynie w proszenie o dziewczyny, pieniądze i rzeczy, które chiałem mieć, prosząc nadal Boga by błogosławił moją rodzinę, dziękując Mu za różne rzeczy.

Mama kazała mi codziennie odmawiać różaniec i nie mam pojęcia jak, ale jakoś mnie do tego przekonała, więc tak robiłem.

Przez całe liceum, choć ubierałem się jedynie cały na czarno i szedłem naprawdę złą, ciemną ścieżką, te modlitwy i ten różaniec oraz moja mama modląca się za mnie dzień i noc, zatrzymały mnie na prostej i wąskiej ścieżce, podczas gdy mogłem całkiem zabłądzić i prawdopodobnie być dziś w więzieniu.

Na studiach jednak doświadczyłem głębokige, pełnego mocy spotkania z Bogiem jedynie dzięki temu, że jakoś wytrwałem w modlitwie przez całe życie.

Nigdy nie przestawałem się modlić, nawet gdy myślałem, że Bóg mnie nie słyszy lub ignoruje. Nawet gdy myślałam, że mnie nie lubi, modliłem się, czego większość ludzi nie czyni. Ludzie się poddają, jednak ja jakoś modliłem się nieustannie i byłem wierna, chociaż często to nie miało dla mnie sensu.

Pan Bóg więc całkowicie zmienił moje życie i przemienił mnie w nowego człowieka.

Jednak większość dzieci nie zna nawet podstaw. Moja córka ma trzy lata i zna już Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo w dwóch językach.

To znaczy, gdy pierwszy raz modliła się Ojcze nasz, powiedziała: “Ojcze nasz, który ja w niebie święć się imię twoje”. I pomyśleliśmy, że to jest dobre! Ale ona mówiła dalej. Nawet nie wiedzieliśmy, że potrafi! Powiedziała całość, od początku do końca, gdy miała zaledwie dwa i pół roku!

Większość młodzieży, którą znam i z jaką pracowałem jako DRE, duszpasterz młodzieży i nauczyciel religii w szkole średniej, nie zna nawet Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo.

Nie znają nawet tych podstawowych modlitw i nie potrafią ich odmówić od początku do końca! To wielki problem. Ogromna porażka edukacji religijnej, a przez tę edukację religijną mam na myśli rodziców winnych uczyć dzieci, wiary, co obiecywaliśmy Panu Bogu w czasie ich Chrztu!

Podczas ich Chrztu powiedzieliśmy, że będziemy uczyć nasze dzieci wierności Panu Bogu. Mówiliśmy, że nauczymy ich modlitwy, zabierzemy do Kościoła, że nauczymy ich wszystkiego na temat wiary. Jednak większość tych dzieci nawet nie zna Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo!

To tak bardzo smutne, że prowadzę rekolekcje przed Bierzmowaniem w całym kraju, by pierwszy raz nauczać ich jak bardzo ważne jest poznanie Boga i umiejętność modlitwy. A młodzież do mnie podchodzi i mówi: “Bryan, nie wiem o czym ty w ogóle mówisz. Jak ty się modlisz?” Nie posiadają nawet podstawowej wiedzy. Nie wiedzą więc jak rozmawiać z Bogiem. Przez brak wiedzy są tak zagubieni, i to jest to tragedią naszych czasów.

Alfons Liguori powiedział, iż gdy dużo się modlisz, masz wielką szansę dotrzeć do Nieba. Gdy modlitwy będą rzadkie, szansa na to jest niewielka. Gdy natomiast w ogóle się nie modlisz, łatwo sobie wyobrazić konsekwencje i co on o tym powiedział. Faktem jest jednak, że jeśli nie uczymy naszych dzieci się modlić oraz szczerze poznać Boga, to właśnie my zaniedbujemy nasze obowiązki przed Panem Bogiem.

Zawodzimy jako rodzice, zawodzimy jako nauczyciele religii i musimy się naprawić, spróbować to odkupić.

Problem jednak jest też w tym, że nawet jeśli nauczymy dzieci modlitwy, to druga połowa problemu pozostaje: większość ludzi nie wie, jak wejść w tę modlitwę z głębią. Rodzice uczyli mnie modlitwy przez całe życie. Odmówiłem je, niewiele dawały, a przynajmniej tak myślałem. Tak naprawdę nie połączyli mnie z Bogiem. Nie czułem Boga i nie wiedziałem, jak się modlić głęboko, szczerze. Właściwie “odklepywałem” modlitwy.

Musimy więc przestać tylko recytować słowa i nauczyć się, jak się naprawdę modlić. Winniśmy nauczyć się, jak łączyć się z Bogiem, poznawać Boga w głębokiej oraz osobisej relacji z Nim, nauczyć się, jak Go odnaleźć, jak słuchać i wiedzieć, że On naprawdę działa w naszym życiu.

Uczyłem się w szkole teatralnej, gdzie mówili, że dialogi, których trzeba się nauczyć na pamięć, są najmniej ważną częścią sztuki jako całości. Dlaczego? Ponieważ same w sobie nic nie znaczą. To tylko puste zdania. Jeśli tylko recytujesz lecz tego nie czujesz, sztuka ta jest bezużyteczna. To JAK wczuwasz się w wyuczony dialog jest najważniejszą częśią! Poziom wczucia się i przemawiania, to jak inspirujesz publiczność jest tym, co jest naprawdę ważne. Jednak nie możesz tego zrobić póki nie nauczysz się na pamięć swojej części w sztuce.

Po pierwsze, chodzi o uczenie się swych dialogów aż do momentu, w którym nawet nie będziesz musiał o nich myśleć. Po prostu będą z ciebie płynąć naturalnie. Wtedy możesz właśnie zacząć skupiać się na wczuwaniu się głębiej, skupianiu się na swojej postaci oraz przeżywaniu tego. Bardzo podobnie jest z modlitwą. Puste słowa to najmniej ważna część.

Przeżywając modlitwę, czując ją, angażując w nią całe serce, szczerze kochając Boga poprzez tę modlitwę, dając z siebie to wszystko, mamy prawdziwą relację z Bogiem i czujemy to z głębi naszych serc. Ta część nauki jest najważniejsza.

Tyle razy po prostu coś odklepujemy! Np. robimy znak Krzyża, ale tak szybko, że nawet o tym nie myślimy. Następnie “odklepujemy zdrowaśki”, “coś tam łaski pełna…” (mrucząc zamiast mówiąc) itd. Amen. Tyle z naszych “modlitw”.

Wierzymy jednak, że się pomodliliśmy. To nic nie daje. To nas nie zmienia. Naprawdę musimy uczyć dzieci, jak wczuwać się głębiej. Trzeba uczyć dzieci JAK dziękować Bogu, jak prosić o rzeczy, których potrzebujemy, jak wstawiać się za innymi. Musimy sami najpierw wiedzieć, jak umiejętnie im przedstawić, że Pan Bóg jest z nami obecny. Nie jest kimś gdzieś daleko w niebie, oddalonym o miliard lat świetlnych, zdystansowany i niedostosowany do naszych potrzeb. Musimy dać im znać, że jest tu, teraz, właśnie ich słucha, kocha ich całym swoim istnieniem i intencją. Wtedy można zacząć uczyć jak i dlaczego należy siedzieć w ciszy podczas Eucharystii i w czasie Adoracji i po prostu otworzyć im furtkę, by Bóg mógł mówić do nich z pełną ich tego świadomością.

Nie ma lepszego czasu na szczerą modlitwę niż pozwolenie nastolatkom usiąść przed Bogiem w czasie Adoracji. Wszystkie moje rekolekcje bierzmowania kończę Eucharystyczną Godziną Świętą z Adoracją.

Pamiętam pewne rekolekcje, które kiedyś prowadziłem w New Jersey. Pewna pani powiedziała: nie chcę adoracji. Ci ósmoklasiści są za młodzi, nie powinni musieć tam siedzieć, nie mogą tego znieść i nie chcę tego na naszych rekolekcjach. Powiedziałem, że moje rekolekcje zawsze muszą mieć od 45 minut do godziny Adoracji. Tak ja to prowadzę. Zaproponowała zrobić pięć lub 10 minut. Nadal uwzględniłem 45 minut w harmonogramie, ponieważ pomyślałem, że uszanuje to.

Po 45 minutach nie mogłem znaleźć tej pani. Dosłownie zniknęła. Chodziłem po Kościele i w końcu wpadłem na nią na samym końcu Kościoła, a ona dopiero co wyszła z łazienki i płakała. Nie tylko łkała, ale płakała pełna rozmazanego makijażu, po prostu szloch! Powiedziała mi, że wykonuje swą pracę to od m dawna lecz nigdy nie widziała czegoś takiego, że gdybym jej nie przekonał i jak by nie widział tego na własne oczy, przenigdy by w to nie uwierzyła, bo ci ósmoklasiści modlili się przez 45 minut bez przerwy i podeszli do ołtarza by uklęknąć. Niektórzy z nich mieli pochylone głowy. Niektórzy wyciągnęli ręce. Wielu płakało. Te dzieciaki modliły się lepiej niż dorośli! Modliły się tak głęboko, iż to byłaby najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widzieliście.

Tak często właśnie dzieje się na naszych rekolekcjach, gdyż przygotowujemy ich na spotkanie z Jezusem, przygotowujemy do modlitwy, przygotowujemy by wiedzieli, jak spotkać Boga, co mówić i jak postępować podczas Adoracji. Ta pani zobaczyła więc prawdziwą moc modlitwy.

Dzieci nie są na to za młode. Trzeba pozwolić im umiejętnie poznać Pana Boga już w młodym wieku. Muszą nauczyć się w to wczuć, rozmyślać nad tym, kontemplować, szczerze poprzebywać dzięki naszej nauce z Panem Bogiem. Taki rodzaj modlitwy, jeśli jest w tym determinacja, podtrzymywałby ich przez całe życie, w szkole średniej i na studiach. Nie patrzylibyśmy jak dzieci odchodzą, gdybyśmy nauczyli ich tego głębokiego życia modlitewnego z Bogiem, co z kolei zmieniłoby ich życie.

To właśnie zapewnia im łączność z Bogiem przez całe dzieciństwo i całą dorosłość. Jest jest tak wiele niezależnych od nas problemów i katastrof. Tyle rzeczy, których po prostu nie rozumiemy jako ludzie i musimy pozostać w kontakcie ze “Skałą”, ze stałym, prawdziwym źródłem, którym jest jedynie Pan Jezus Chrystus, a On na pewno nie chce byśmy od tego niekończącego się źródła siły i Dobra się odłączali.

Ale jak to możliwe, gdy dzieci nie znają nawet Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo, jeśli “modlą się” do Boga tylko przez chwilę przed pójściem spać każdej nocy.

Zawsze żartuję z dziećmi, mówiąc: gdybym ignorował moją żonę przez cały dzień, każdego dnia i patrzył na nią tylko przez minutę, przed położeniem się spać, chwilkę pogadał z nią, a potem powiedział: “ok, chwila minęła, to ja idę spać”, czy kiedykolwiek miałbym szansę na dobry, zdrowy kontakt z nią? Dzieci kręcą głowami i mówią NIE. Oczywiście, że NIE! Jak więc możesz spodziewać się spotkania z samym Bogiem, który jest w stanie zmienić twoje życie, jeśli poświęcisz Mu tylko chwilę przed snem lub po przebudzeniu?

Naprawdę potrzebujemy głębszego życia modlitewnego i jest to wezwanie także dla was, dorosłych, a jeżeli nie macie szczeeego życia modlitewnego, musicie się go nauczyć

Na naszej stronie internetowej mamy całą serię modlitewną. W rzeczywistości jest to 12-częściowa seria modlitewna o tym, jak naprawdę rozwijać swoje życie duchowe. W tej serii omawiamy jak się modlić, jak wejść w głębszą relację z Bogiem, jak pokonywać przeszkody. Jak sobie radzisz, kiedy nie skupiasz się na modlitwie? Co robisz, kiedy po prostu nie potrafisz się skoncentrować?

Święci pokazali nam drogę do Boga. Więc warto to sobie uporządkować i to wdrożyć w życie. Dopiero wredy możemy uczyć dzieci jak promieniować na tym świecie.

Rozmawiałem z tyloma szafarzami Eucharystii, duszpasterzami młodzieżowymi, pytałem ich czy modlą się codziennie. Często mówią: “wiem, że to zabrzmi okropnie, ale nie. Jestem po prostu bardzo zajęty. Praca mnie pochłania i nie mam czasu na modlitwę”. Jak więc możesz pracować dla Jezusa, bez Jezusa? Jak możesz służyć Bogu, bez Boga? Dla Niego nie jest najważniejsza twoja praca. On dba o twoje serce. On troszczy się o CIEBIE. W Niebie nie dzieje się nic poza relacją z samym Bogiem. Warto więc zacząć uczyć się jej już teraz.

Jeżeli nie dajemy przykładu modlitwy, pokoju i stabilności we własnym życiu, jak możemy nauczać tego młodzież?

Gdy w przeszłości prowadziłem grupy młodzieżowe, młodzi ludzie mówili, że czas Adoracji, po prostu siedzenie w ciszy przed Bogiem lub wsłuchiwanie się w religijną muzykę było dla nich najpotężniejszym czasem.

Tyle razy gdzieś pędzimy jakbyśmy nie mieli prawa się zatrzymać. Trzeba uczyć przykładem i słowem nasze nastolatki, aby stawiały Boga na pierwszym miejscu. Gdy dają sobie czas, by zatrzymać się i zwyczajnie usiąść w ciszy podczas Adoracji, po prostu tam być i móc zastanawiać się nad swoim życiem, dokąd zmierzają, nad czym muszą popracować, są to potężne środki do naprawy ich życia duchowego i ogromna pomoc by zbliżyli się do Pana Boga.

Prowadziłem raz pewien wykład po rekolekcjach i podszedł do mnie pewien młodzieniec mówiąc “chcę się więcej modlić. Ale jak mam to zrobić? Czy uważasz, że powinienem wstawać 20 minut wcześniej przed szkołą każdego ranka?”.

Odpowiedziałem: “tak! Dokładnie to powinieneś zrobić. 20 minut przed szkołą, aby się modlić. To byłby niesamowity sposób na rozpoczęcie dnia!”. Gdyby wszystkie nasze nastolatki zaczynały dzień od szczerej modlitwy do Pana Boga przez 20 minut, czytały Biblię, odprawiły Lectio Divina, uczyły się odmawiać coraz głębsze modlitwy, Różaniec, zechciały znaleźć czas by porozmyślać nad jego tajemnicami, to dosłownie odmieniłoby ich życie!

Od pokoleń po prostu współistnieliśmy z naszymi dziećmi. Rodzice nie przekazywali w praktyce wiary. Te dzieci dorosły więc i nie poznały, a więc i nie przekazywały wiary dalej. I oto jesteśmy jako ludzkość w takim stanie. Potrzebujemy by rodzice ocknęli się i powstali. Potrzebujemy wychowawców religijnych, duszpasterzy młodzieżowych, księży, aby sami urośli w wierze i ponownie zaczęli przewodzić i inwestować w nasze dzieci.