Katolickie rady na temat zaręczyn.

Witamy w katolickich radach na temat zaręczyn: w części drugiej. Jeżeli jesteś zaręczony/zaręczona: gratulacje!

Jeśli ominaląłeś część 1, zapraszamy tutaj:

Rady na temat zaręczyn związków katolickich: część 1

Kiedyś zapytano młodą kobietę w jakim wieku chciałaby wyjść za mąż. Jej odpowiedź to 35 lat. Miała wówczas 25 lat i żyła imprezowo i beztrosko. Młody mężczyzna zadał jej następnie pytanie:

„A co zrobisz jeśli znajdziesz prawdziwą miłość zanim skończysz 35 lat?”

Odpowiedziała: „Nie będę zainteresowana”.

On odparł jej: „Przecież miłość nie zdarza się często; czy odepchnęłabyś ja gdybyś ją napotkała?”

Kobieta powiedziała: „Cóż, być może nie, lecz nie martwi mnie to tu i teraz”.

Osoba ta nie rozumiała, iż dobre relacje nie zjawiają się tak po prostu. Są wykonywaną przez nas pracą! Nie przygotowywała się ona do cudownej relacji.

Tak też jest w małżeństwie. Dobre małżeństwa się nie zdarzają się ot tak. Są dokonywane naszą pracą! Istotne jest, iż większość wysiłku potrzebnego do stworzenia szczęśliwego, trwałego małżeństwa dokonuje się wcześniej, zanim się pobierze. Dzieje się to w czasie naszym samotnegi życia, w czasie pracy nad swoim charakterem, a także w naszych związkach, również poprzez nasze ciągłe zaangażowanie.

W owym artykule przypatrzymy się paru katolickim radom na temat zaręczyn, które pomogą ci rozwijać się następnie w małżeństwie.

Rada katolicka nuner 4: Nie walcz!

Moja żona i ja często słyszeliśmy powiedzenie: „Każdy powinien przejść co najmniej przez 1 wielką burzę przed ślubem”.

Być może i jest w tym źdźbło prawdy. Gdy mocno się z czymś nie zgadzasz, możesz dojrzeć w drugiej osobie rzeczy, o których nie wiedziałeś: znęcanie się, gwałtowny charakter, brak chęci słuchania czy pójścia na kompromis itp. Możesz też zobaczyć czy ten związek umie przetrwać trudności czy tylko prowadzi do następnych.

Wiedząc o tym, walczenie nie jest niczym dobrym. Katolicki psychoterapeuta Gregory Popcak pisze w swej książce Na dobre na zawsze: katolicki przewodnik do trwałego małżeństwa: „Jak wojna jest pomyłką dyplomacji, walka jest pomyłką rozwiązywania problemów”. Jedna albo dwie strony nie komunikują się umiejętnie i nie słuchają wzajemnie wystarczająco kompetentnie.

Będą rzecz jasna momenty gdy się nie będziecie zgadzać, będziecie też prowadzić dyskusje. Nie powinno to jednak doprowadzić z żadnej strony do walki. Walka jest znakiem, iż coś jest bardzo nie w porządku.

W zdrowej wymianie zdań (bez walczenia) celem pary jest wspólna praca nad rozwiązywaniem problemów. Nie zaś by mieć rację czy udowadniać, iż to druga strona jest w błędzie. Ma za to na celu znalezienie wspólnego rozwiązania, które jest dobre dla obu stron i w którym dwie strony są wysłuchane, podbudowane i nawet końcowo pochwalone za chęć rozmowy.

Problem w tym, iż wszyscy ludzie mają dużo emocjonalnego bagażu, lęków i niepewności, które w tych czasach mocno się wyłaniają. Zdrowego związek to nie to, iż nigdy się nie sprzeczacie (to też nie jest zdrowe), lecz to, iż gdy pojawią się problemy, potraficie wspólnie nad nimi pracować i zbliżać się do siebie wzajemnie w czasie tego procesu.

Zdrowe przejście przez nieporozumienia to pozostanie skupionym na dobru drugiej osoby, a celem jest wspólnie do tego dojść i razem się wzmocnić. Walki szybko się napędzają i zazwyczaj prowadzą do jeszcze większej walki, do ranienia uczuć drugiej osoby.

W walce chodzi o posiadanie kontroli oraz racji, o wytykanie niewłaściwych zachowań drugiej osoby, by pokazać, że to ty masz rację. Prowadzi to do krzyku, wyzwisk, oskarżania, braku kontroli, a nawet wykluczania drugiej osoby. Gdy ludzie się ranią, żałują później rzeczy, które mówili. W błędnej komunikacji ranimy uczucia drugiej osoby, ranimy związek z nie próbujemy go naprawiać.

Chęć pracy nad własnymi błędami jest niezbędna. Walka lub wykluczanie jest zawsze toksyczne. Spójrz więc na swoje zachowania i reakcje w przeszłych i obecnych relacjach i odpowiednio że skruchą oceń swoje błędy.

Okres narzeczeństwa oraz pierwszy rok małżeństwa mają wyjątkowe znaczenie, gdyż jest to czas, który kształtuje nawyki (te dobre i te złe), które będziecie praktykować do końca życia. Ważne jest, aby pielęgnować cierpliwość, życzliwość, zrozumienie, łagodność, miłość, samokontrolę i głębokie szczere wysłuchiwanie. Im bardziej solidny stworzymy fundament w tych aspektach, tym silniejsze i mocniejsze będzie twe przyszłe małżeństwo.

Gregory Popcak pisze także: „Jeśli chcesz walki, weź udział w karate, kup worek treningowy lub jeszcze lepiej zadzwoń na infolinię podatkową, jeśli zaś chcesz wziąć ślub, nauczyć się pokojowo rozwiązywać problemy”.

Rada na temat katolickich zaręczyn numer 5: pracuj nad samorozwojem! Praktykuj dobre nawyki!

Chcesz żyć długo i szczęśliwie? Zobowiąż się więc do pracy nad swymi toksycznymi zachowaniami, które mogą zniszczyć twoje przyszłe małżeństwo. Wymaga to nieco autorefleksji, a może nawet zapytania ludzi wokół ciebie, nad czym według nich powinieneś popracować. Samorozwój to obowiązek na całe życie: przed i po dniu ślubu.

Czy słyszałeś kiedyś np. jak ktoś mówi: „Jestem Włochem, więc naturalnie będę mieć temperament” lub „Jestem Niemcem, więc jestem bezpośredni”, „Jestem Irlandczykiem, więc dużo piję. Tak po prostu już mam” czy też „Jestem mężczyzną, więc mam swoje potrzeby”.

Problem z takimi stwierdzeniami polega na tym, iż ci ludzie akceptują swoje krzywdzące zachowania i je usprawiedliwiają. Jest to po prostu odmowa chęci pracy nad tymi częściami nas samych, które muszą się zmienić, rozwijać i rosnąć. Bez tego pożegnaj się ze zdrowymi relacjami.

Pan Bóg wzywa każdego, by stał się najlepszą osobą, jaką tylko może być: fizycznie, psychicznie, emocjonalnie oraz duchowo. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujesz, jest poślubienie kogoś – albo bycie kimś – kto nie chce się zmienić, kto nie potrafi przyznać się do błędu czy też nie jest zainteresowany pracą nad zmianą siebie na lepsze. To jest przepis na rozwód.

Rozpady małżeństw i rozchodzenie się zdarzają się praktycznie codziennie, a tak łatwo jest być dumnym i upartym – dwa małżeńskie grzechy, które zamykają cię na współmałżonka oraz zamykają miłość.

Ważne jest więc, by dokonać autorefleksji, pracować nad pokorą, przyznać się do błędu, szybko przeprosić i pracować nad zachowaniami, którymi zadajesz ból. Im bardziej ćwiczysz to przed ślubem, tym lepsze nawyki przyjmiesz do życia w małżeństwie i tym lepiej dla was obojga!

Rada na temat zaręczyn związków katolickich numer 6: Ucz się poświęcenia!

Gdyby ludzie wiedzieli ile bezinteresowności i poświęceń trzeba do szczęśliwego i udanego małżeństwa, wielu uciekłoby gdzie pieprz rośnie. Miłość to nie kierowanie się emocjami lecz dojrzała, odpowiedzialna decyzja i gotowość zrobienia co tylko jest potrzebne by ratować relację, bez względu na to, jak jest to trudne.

Czasem możesz czuć, że tracisz samego siebie, zwłaszcza gdy przyzwyczaiłeś się do robienia rzeczy po swojemu. Co możemy więc zrobić, by stać się bardziej bezinteresowni? Bezinteresowność to przecież kluczowy element prawdziwej miłości.

Odpowiedź brzmi: trzeba nauczyć się przyzwyczajać do niewygody! Nabierz nawyku chęci robienia dla drugiej osoby rzeczy, na które nie masz nieraz ochoty.

Postanów wykonywanie dla drugiej osoby jednego lub dwóch zadań dziennie, na które naprawdę nie masz chęci. Na przykład, jeżeli wracasz do domu po długim dniu w pracy i ostatnia rzecz, na którą masz ochotę to zmywanie naczyń, właśnie to zrób – szybko i z chęcią.

Gdy chcesz odpocząć i oglądać telewizję lecz zostawiłeś na stole bałagan, najpierw posprzątaj. Może twój chłopak czy dziewczyna proponuje pójście do restauracji, na co nie masz ochoty. Składaj czasami ofiarę z siebie z radością służenia tej drugiej osobie i bez zażaleń. Zawsze znajdzie się choć trudna rzecz, którą możemy wykonać codziennie, która pomoże nam się rozwinąć i niezmiernie ułatwi zrozumienie wartości samopoświęcenia.

Na początku na pewno nie będzie łatwo ani przyjemnie. Ale nie jest też przyjemna zmiana pieluchy swojemu dziecku o drugiej w nocy, budzenie się, by kupić niezbędne lekarstwo dla żony o trzeciej nad ranem, ani też konieczność wyrzeczenia się swojej dumy w czasie kłótni dla dobra związku. To wszystko jest bardz trudne, a w małżeństwie takich spraw są tysiące. Popracuj jednak nadctym, a zobaczysz, jak małżeństwo stanie się przepięknym kwiatem, który rozkwitnie i wyleje swoje piękno na każdy aspekt twojego życia.

Codzienne drobne poświęcenia uczynią cię bardziej bezinteresownym, zbudują twój charakter i ukształtują taką dyscyplinę, która pomoże ci kiedyś szczodrze dawać bez wysiłku. Im częściej ćwiczysz takie nawyki, tym mniej są one trudne, a twoje bezinteresowne poświęcenie się dla bliźniego jest łatwiejsze i bardziej praktyczne dla dobra miłości.

Pamiętaj: twój egoizm jest ogromnym niszczycielem miłości i małżeństwa. Należy kochać małżonka i dawać z siebie wszystko każdego dnia, zwłaszcza gdy nie mamy na to ochoty i nawet kiedy ktoś według nas na to nie zasługuje. Jest to jedyny przepis na właściwą miłość!